Mimo, że lato minęło to prawdą jest, że lubimy być opalone jednak opalenizna nie trzyma się zbyt długo- dzisiaj przychodzę do Was z balsamem, z którym stworzycie świetną opaleniznę-
Produkt zapakowany jest w estetyczny kartonik. Sam kosmetyk mieści się w nieprzezroczystej, plastikowe butelce z pompką, którą można odkręcić. Podczas używania nie zacina się i dozuje dość małą ilość lotionu. To zaleta opakowania. Kosmetyk należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Więc dobrze, że zaczęłam korzystać z niego w maju. Prawdopodobnie wystarczy mi na cały sezon letni. W opakowaniu mieści się 150 ml. Początkowo miałam obawy, że produkt okaże się mało wydajny i szybko się skończy. Na szczęście jest odwrotnie. To nie typowy balsam brązujący a skoncentrowana opalenizna w kremie. Takie sformułowanie najlepiej mi pasuje. W opakowaniu znajduje się ulotka mówiąca jak używać produkt aby osiągnąć najlepszy efekt.
Konsystencja przypomina balsam do ciała. Lub podkład.
Lotion jest pozbawiony zapachu. W ogóle go nie wyczuwam. Dla mnie to olbrzymi plus. Często od samoopalaczy odstrasza nas właśnie ich zapach. Wyczuwalny nie tylko w momencie nakładania kosmetyku na skórę a także przez kolejne dni. Tego nie znoszę. Produkty marki Vita Liberata, zostały tak skomponowane aby korzystanie z nich pod każdym względem było przyjemne i proste.
I tutaj zaczną się zachwyty. Jeśli zastosujecie zgodnie z instrukcją samoopalacz nie ma szansy na zrobienie sobie krzywdy (pamiętajcie, żeby zrobić peeling, który nie zostawia tłustej warstewki- inaczej wyjdą plamy!). Aplikacja przy użyciu rękawicy jest bardzo wygodna: szybko, sprawnie, bez brudzenia rąk. Samoopalacz na ,,dzień dobry'' zabarwia skórę więc łatwo go odpowiednio dozować i rozprowadzać. Jeśli jakimś cudem (a o to naprawdę ciężko!) zdarzy się Wam smuga, gwarantuję, zniknie po pierwszym wejściu pod prysznic. Trwałość? Po 2 aplikacjach na 12h opalenizna trzymała się około 14 dni. Wooow! Ile spokoju. Po aplikacji na twarz nie zarejestrowałam nieprzewidywanych nieprzyjaciół.
Kolejny bardzo fajny produkt firmy Vita Liberata. Z pewnością znajdzie wielu wielbicieli dzięki swojemu niezłemu składowi, braku charakterystycznego zapachu i naturalnej opaleniźnie jaką on nadaje. Dzięki temu, że nadaje delikatny efekt możemy stopniować jego intensywność.
Ja jestem z niego bardzo zadowolona i będę polecać innym
Zapraszam na fanpage Vita Liberata- klik <3
Lubicie samoopalacze czy stawiacie na naturalną opaleniznę?
Buziaki,
Magda
Tego produktu nigdy nie miałam.
OdpowiedzUsuńPiękne pazurki :D
Dziękuję :)
Usuńnie przepadam za samoopalaczami a z naturalna muszę uważać bo łatwo dostaje uczulenia na słońce
OdpowiedzUsuńJa niestety też mam uczulenie na słońce :(
UsuńO dawno nie miałam tego rodzaju balsamu,muszę kupić coś brązującego.
OdpowiedzUsuńTen jest naprawdę dobry :)
UsuńChciałabym zobaczyć efekt! :)
OdpowiedzUsuńJest już w jednym poście z marką Vita Liberata na moim blogu :)
UsuńPrzydałoby się coś brązującego, letnia opalenizna opuściła mnie na dobre :)
OdpowiedzUsuńOj mnie też :)
UsuńMyślę, że to produkt w który warto zainwestować :) Zwłaszcza że niedługo Sylwester :)
OdpowiedzUsuńAż 14 dni trwałości? To naprawdę niesamowita liczba. Samoopalacze zawsze słynęły z tego, że trzeba było je dokładnie rozprowadzać na skórze, inaczej powstawały plamy. Jak widać, dopracowano tego typu kosmetyki.
OdpowiedzUsuń