Azjatycka pielęgnacja twarzy hit czy kit? Singashop.

By | 10:27 9 komentarzy
O Azjatyckich kosmetykach w ostatnim czasie słyszy się bardzo dużo, jednak zazwyczaj są one dostępne tylko przez Internet, przynajmniej w moim mieście. Będąc we Wrocławiu widziałam, że znajduje się sklep które oferuje większość takich marek. Moje kosmetyki pochodzą ze sklepu Singashop, po wejściu na stronę toniemy od ilości cudownych kosmetyków. Dzisiaj chciałabym przyjrzeć się bliżej ich działaniu i tym czy tak naprawdę są one dobre. Jeśli jesteście ciekawi zapraszam do dalszej części.


Jak widzicie paczuszka była spora- nie mogłam się oprzeć, aby nie zamówić już tak rozsławionego zestawu do oczyszczania nosa, wzięłam również maseczkę owocową SkinFood, maseczkę Tony Moly oraz krem CC Etude House.





Przy wyborze tej maseczki kierowałam się tym, że słyszałam dużo dobrego o tej marce- byłam ciekawa jak sprawdzi się u mnie. Kiedy tylko otworzymy opakowanie czuć bardzo mocny zapach mandarynki, maseczka jest bardzo mocno nasączona- ja zdolna nim zawsze maseczkę wypakuje, ułożę sobie na twarz to jestem cała w tym płynie :) 
Jeśli chodzi o działanie to maseczkę trzymałam tak jak zaleca producent 15 minut, po zdjęciu, ku mojemu zdziwieniu twarz była niesamowicie nawilżona i gładka, delikatnie pachniała mandarynką ale nie było to drażniące. Ta maseczka kosztuje 8 zł i uważam, że jeżeli jesteście fankami maseczek w płachcie koniecznie musicie ją wypróbować.





Tutaj będąc całkowicie szczera wybrałam ją ze względu na cudowne opakowanie- byłam również ciekawa jej działania, ponieważ słyszałam, że marka Tony Moly wchodzi do Sephory, a jak wiadomo Sephora-przynajmniej mi- wydaje się na drogerie ekskluzywną.
W tym wypadku również stosowałam się do zaleceń producenta w kwestii trzymania maski na twarzy i po zdjęciu również byłam mile zaskoczona jej działaniem.
Elastyczność, gładkość, nawilżenie te trzy słowa na pewno opisują efekt jaki utrzymamy.
Tutaj cena jest nieco wyższa ale nie wiele- kosztuje ona 10 zł i również szczerze ją polecam.





Niesamowicie osławione plasterki do oczyszczania nosa- pokładałam w nich wielką nadzieje, ponieważ w ostatnim miesiącu miałam plasterek do oczyszczania nosa z Mizon i bardzo się zawiodłam, praktycznie w ogóle mnie nie oczyścił.
Proces składa się z nałożenia 3 plasterków po sobie- jest to dość czasochłonne, ponieważ każdy musimy trzymać około 15 minut. Każdy z plasterków ma inny kształt i inny wygląd- podczas robienia oczyszczania zrobiłam dla Was dwa zdjęcia jak one wyglądają.



Jeśli chodzi o plasterek, który widzicie powyżej ma on za zadanie oczyscić i "wyrwać" wszystkie zaskórniki i tak też się stało- ku mojemu zdziwieniu po oderwaniu plasterka- co było niestety dość bolesną czynnością 3/4 zaskórników wylądowało na plasterku- byłam zachwycona.
Koszt takiej zabawy to 13 zł ale jeśli zastanawiacie się nad Azjatycką pielęgnacja to według mnie jest to taki musy have! :)






Praktycznie już od roku stosuje tylko Azjatyckie kremy BB/CC do twarzy, ponieważ je uwielbiam ich największa zaletą jest to, że pozostają na twarzy naprawdę na długo i nie zostawiają efektu maski.
Tutaj również tak było krem jest bardzo długotrwały, łatwo się go rozprowadza i jest wydajny- wystarczy mała ilość, aby twarzy wyglądała ładnie i promiennie. Jedynym minusem tego kremu według mnie jest to, że jeżeli zmagacie się z problemami skórnymi on ich Wam nie zakryje- delikatne zaczerwienienia owszem ale trądziku już nie.
Ciekawą sprawą jest to, że ten krem jest całkowicie biały, a po kontakcie ze skórą idealnie się w nią wtapia. Koszt tego kremu to 63 zł ale jeśli nigdy nie miałyście takiego kremu i nie zmagacie się z problemami skórnymi to serdecznie polecam.




Miałyście któryś z tych kosmetyków?
Lubicie Azjatycką pielęgnacje?



                                                                                     Buziaki,
                                                                                              Magda












Nowszy post Starszy post Strona główna

9 komentarzy:

  1. Zawsze mnie ciekawiły takie kosmetyki. Sama jeszcze nie miałam okazji wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mocno zaciekawiłaś mnie tymi plasterkami na nos, może w końcu pozbyłabym się tych zaskórników :)
    Jeśli możesz, kliknij w linki w najnowszym poście, dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałem ten krem cc całkiem fajny produkt

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nie poczułam zbytnio szału na azjatycką pielęgnację :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już wsiąkłam w tą pielęgnację i ją uwielbiam. Maseczki bardzo fajne.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo lubię koreańskie kosmetyki, a maseczki w płachcie zawsze muszę mieć w zapasie ;) seria juice z holika holika to moja ulubiona ;-)

    zapraszam na mały konkurs na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam te plasterki na nos, zamawiałam je za dolara

    OdpowiedzUsuń
  8. azjatyckie kosmetyki ogólnie są rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowne rzęsy, kocham azjatyckie kremy bb, ale nie używałam za bardzo pielęgnacji

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz - jest dla mnie bardzo cenny!
Dziękuję że jesteście, zaglądacie i czytacie ;-)
Wielka prośba o nie dodawanie linków blogów, reklam oraz spamu.
Pamiętajcie- bez Was- nie byłoby tego bloga :)